Relacja z 67. Derbów Łodzi

Przed nami kolejny tydzień pracy i nowych wyzwań.
Poprzedni zakończył się z przytupem, bowiem społeczność łódzka (i nie tylko) miała możliwość emocjonowania się 67. Derbami Łodzi.
Całe miasto żyło meczem. W niedzielę o godzinie 18:00 życie na mieście jakby zamarło.
Łodzianie spędzali czas na stadionie, w okolicznych pubach lub w domu przed telewizorem.

O kilka słów komentarza dotyczącego ostatnich derbów, poprosiliśmy mecenasa Jacka Sroczyńskiego:

«„Święta Wojna” jak się potocznie określa mecze drużyn z Łodzi nie rozczarowała pod względem sportowym, ale również organizacyjnym. Nie brakowało bramek, ostrych starć na boisku, męskiej walki.
Warto podkreślić, iż arbitrem spotkania był najlepszy obecnie polski sędzia piłkarski, który kilka dni wcześniej sędziował mecz w Lidze Mistrzów UEFA – Szymon Marciniak, co potwierdza rangę spotkania.

Jeżeli mamy dwie drużyny z tego samego miasta, to oczywiste jest to, że każdemu zależy na zwycięstwie i emocjach, tych pozastadionowych również nie brakowało.
Kibice obu drużyn dopingowali swoich ulubieńców, mogliśmy podziwiać oprawy przygotowane przez kibiców.

Minusem całego wydarzenia były odpalone przez zwolenników obu drużyn race i jest to już chyba taka – dosyć niebezpieczna – tradycja.

Co do samego meczu i jego poziomu sportowego, to należy na pewno pochwalić obie drużyny za walkę.
Widać również było wzajemny szacunek, jaki mają do siebie piłkarze – to ważne, bowiem dzięki temu nie było miejsca dla niepotrzebnej eskalacji negatywnych emocji na trybunach – wszak kibice obu drużyn nie darzą siebie gorącym uczuciem.

Na koniec – tradycyjne „Niech wygra lepszy!” nie sprawdziło się.
W meczu zanotowano remis, ale o emocje kibice drżeli do ostatniego gwizdka.
Mimo jesiennej aury emocje rozgrzały kibiców i nikt nie zwracał uwagi na październikowy chłód.

Wracamy już w najbliższą środę z odpowiedzią na pytanie od Was, którą opracował nasz Radca Prawny Mateusz Kucharski.

 

Inne Artykuły